„A nikt nie wstawia w starą szatę łaty z sukna nowego, bo taka łata ściąga cały materiał i rozdarcie staje się gorsze. I nie wlewają wina młodego do starych bukłaków, bo inaczej bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki niszczeją. Ale młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a wtedy zachowuje się jedno i drugie.” (Mateusza 9:16-17)
Nasza ludzka natura lubi się chwytać ustalonych form. Lubi się zakorzeniać w tym, co da się ogarnąć rozumem i poukładać. Ale nasza dusza ma być zakorzeniona w Bogu – a On jest żywy i nie da się Go ogarnąć naszym umysłem. Jest naszym Panem i z definicji nie może być stale podporządkowany pod nasz rozum. Biblia mówi: „zaufaj Panu z całego serca i nie polegaj na własnym rozumie, pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki” (Przyp. 3:5-6).
Biblia mówi, że Ci, którzy narodzili się z Ducha są jak wiatr – i nie wiadomo skąd on przychodzi i dokąd idzie (Jana 3:8). To oznacza, że nasze życie również nie może być objęte ludzką, cielesną formą. Musimy się nastawić na ciągłą zależność od Bożego Ducha, która może czasem stanowić wyzwanie dla naszego rozumu. Musimy być gotowi na Bożą chęć zmiany form, do których byliśmy przyzwyczajeni. Musimy być gotowi oddać nasze stare przyzwyczajenia i tradycje, by dać Bogu poruszać się w nowy sposób.
Czy to, co usłyszeliśmy od Boga wczoraj, może być dla nas przeszkodą w usłyszeniu tego, co mówi dzisiaj? Historia Izraela sugeruje, że może tak być. W 2 Księdze Królewskiej, rozdziale 18, czytamy o reformie, którą musiał wprowadzić król Hiskiasz, aby serce narodu wróciło do Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba. W tym celu zburzył świątynki zbudowane dla innych bogów, ale także „rozkruszył węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz; do tego bowiem czasu synowie izraelscy spalali mu kadzidło, nazywając go Nechusztan.” (2 Król 18:4). To był ten posąg węża, który powstał z polecenia Boga na pustyni, by uzdrowić chorobę, która przyszła na lud z powodu buntu (IV Mojż 21:4-9). To był ten wąż, który symbolizował ofiarę Jezusa na krzyżu (patrz Jana 3:14). Jednak forma, którą Bóg dał ich przodkom, stała się dla ludu izraelskiego bożkiem , któremu spalali kadzidło i tak obrażali samego Autora formy.
Jezus zapowiedział, że każde nowe wino, którym Bóg Ojciec będzie chciał nas napełnić, będzie od nas wymagało przyjęcia nowych form (Mat 9:16-17). Poświęcania wczorajszych wspomnień ze spotkania z Bogiem, by spotkać się z Nim w pełni dzisiaj. Nie wywyższać Jego dróg ponad Jego samego. Form ponad autora. Dlatego Kalwin, jeden z reformatorów XVI wieku, powiedział: „Ekklesia semper reformanda est” – Kościół zawsze przechodzi reformacje. Nie możemy nigdy powiedzieć, że możemy zastygnąć w formie, którą od Boga otrzymali nasi ojcowie.Skończymy w bałwochwalstwie – będziemy w duchu spalać kadzidło dla naszego własnego Nechusztana. Będziemy wielbić ich objawienie lub ich samych. Musimy zawsze nasłuchiwać, jak Bóg chce do nas przyjść dzisiaj. Co chce wyrazić. Jak chce być uwielbiony dzisiaj. Czasami, gdy spotykamy się, by się modlić, da się wyczuć, że nawet jakaś piosenka, która wczoraj pomagała się na Bogu skoncentrować i uwielbiać Go „w duchu i w prawdzie”, zaczyna być ustaloną formą, która tylko pomaga NAM czuć się dobrze (więcej na ten temat TUTAJ).
Nie możemy na to sobie pozwalać. Wszystko, co robimy, ma być nastawione na Jego chwałę – na to by On się poczuł uwielbiony. Nie da się Go uwielbić stylem i formą, bo On jest autorem wszystkiego. Da się Go uwielbić wyłącznie „w Duchu i w prawdzie” – oddając mu nasze serca w szczerości, pozwalając mu czasem zabrać to, co wcześniej dawało nam poczucie bezpieczeństwa – by On stał się naszym Jedynym poczuciem bezpieczeństwa i mógł nas prowadzić jak chce, według Swego Ducha. Da się to zrobić wyłącznie, gdy przychodzimy do Niego gotowi poświęcić Mu całe nasze życie i każdą formę, w której dotychczas przebywaliśmy – wychowania, stylu życia, ale też stylu uwielbienia i stylu funkcjonowania w Kościele (więcej o potrzebnych zmianach w strukturze TUTAJ).
Jeżeli tego nie rozumiemy, zawsze będziemy prowadzić do dalszych podziałów we wspólnocie Kościoła, bo nasz Bóg, który jest Żywym Bogiem, pragnącym żywej relacji ze Swoimi dziećmi, nie może się podporządkowywać pod stare formy. Bóg nie może się podporządkowywać pod nasze bałwochwalstwo i wywyższanie starej formy nad Autora formy. Kolejne pokolenie, które usłyszy głos Ducha Świętego – wołający o uwielbienie „w Duchu i w Prawdzie” – odejdzie od form przodków.
Gdy jesteśmy jak Hiskiasz i niszczymy każdego Nechusztana starej formy, gdy zaczynają o nas mówić, że jest to człowiek, który „na Panu, Bogu Izraela, polegał tak, jak nikt inny” (parafraza 2 Król 18:5), „był przywiązany do Pana i nie odstępował od Niego” – wówczas dostajemy obietnicę, że ten Bóg, który rozdzielił Morze Czerwone „JEST Z NAMI” i we wszystkim, za co się bierzemy, będzie się nam powodzić (patrz 2 Król 18:6-7).
To Jezus chce budować nas w Kościół, którego bramy piekieł nie przemogą (Mat 16:18). Pytanie czy my chcemy Mu poddać naszą ludzką naturę i skoczyć w nieznane, gdzie tylko On i relacja z Nim jest naszą kotwicą? Czy chcemy Mu oddać wszystkie stare bukłaki, by powstał w nas nowy bukłak i przyszło świeże wino?
Jak Bóg nas reformuje?
Wierzę, że w Ewangelii Mateusza, wyznaniu Piotra o tym, że Jezus jest Mesjaszem i pierwszej w Biblii wzmiance o Kościele, kryją się klucze do zrozumienia jak Bóg chce nas prowadzić w duchowym życiu i reformować nas oraz Kościół.
Pierwszym etapem dla każdego z nas jest zawsze odpowiedź na Boży głos i uznanie, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym. To właśnie zrobił Piotr i Jezus nazywa go błogosławionym, ponieważ przyjął to zrozumienie bezpośrednio od Ojca niebieskiego. Szczere przyjęcie Jego ofiary na krzyżu daje nam zbawienie i otwiera drogę do Nieba.
Jednak zaraz po wyznaniu w Jezusie Mesjasza Piotr usłyszał: „A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr” (Mt 16:18). Imię w kulturze hebrajskiej zawsze wyrażało charakter i tak Bóg pokazał apostołowi, że chce zmienić jego charakter z „Szymona”, czyli chwiejnej „trzciny”, na „Piotra” czyli mocny „kamień”. W podobny sposób Bóg postępuje z nami i gdy już oddamy Mu swoje życie, zaczyna on pracować nad rozwojem naszego charakteru i wzrostem Królestwa Bożego w nas. Jest to zawsze rozwijający się proces, ponieważ Bóg zawsze objawia się w coraz wspanialszy sposób. Paweł określa, że oglądając chwałę Bożą jesteśmy „przemieniani z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem”. Więcej o tym jak Bóg tworzy z nas swoją Świątynię, która jest wypełniana coraz świeższą chwałą można przeczytać TUTAJ.
Wreszcie, Piotr usłyszał, że na tej skale Jezus zbuduje Kościół swój. Skała, czyli gr. Petra jest znacznie większym obiektem niż Petros (Piotr). Jedyną skałą nazwany jest Chrystus (1 Kor 10:4, Rz 9:33, 1 Pt 2:8), podobnie jak kamieniem węgielnym (Ef 2:20, Dz.Ap 4:11, 1 Pt 2:7) i głową Kościoła (Ef 1:22). Jezusowi musiało zatem chodzić o zbudowanie Kościoła na całej ścieżce, którą przeszedł Piotr: wyznania w Jezusie Mesjasza, a następnie otrzymaniu od Boga mocy do zmiany charakteru i objawienia na temat swojego powołania. O nas – wszystkich wierzących – sam Piotr napisze:
„Przystąpcie do niego, do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. (…) Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości” (1 Pt 2:4 i 9).
Kolejnym zatem etapem jest tworzenie z nas domu duchowego i Jego kapłaństwa – aby przekazywać dalej to, co dostaliśmy od Boga. W ten sposób Bóg buduje sobie Kościół swój z nas, żywych kamieni, a bramy piekła nas nie przemogą. Więcej na temat tego, jak Bóg buduje swój Kościół z nas będzie można przeczytać TUTAJ.